Foto 2010Góry

Połonina Caryńska

Z zasady w góry chodzimy tylko we dwoje. Tym razem wybraliśmy się w większym składzie, wraz z Michałem i Jackiem. W przeddzień mieliśmy ambitne plany, aby wyjść w góry wczesnym  rankiem, ze względu na wysoką temperaturę w godzinach południowych. Niestety rzeczywistość okazała się inna i wyjechaliśmy dopiero o 9:00, bo dla Michała wcześniejsza godzina, to jakaś abstrakcja.

Zaopatrzeni w wodę i żywność (Bacia o wszystkich pomyślała i zabrała więcej niż trzeba), ruszyliśmy z parkingu na przełęczy w Brzegach Górnych przez Połoninę Caryńską do Ustrzyk Górnych. Przy wejściu Jackowi trudno było uwierzyć, że zdoła wejść na szczyt, który stanął przed nim w oddali, ale podtrzymywaliśmy go na duchu. Poza tym rozmawiając z mamą przez telefon, poinformował ją, że właśnie zaczyna wchodzić na Caryńską. Okazało się, że to już drugie wejście Jacka na tę połoninę Po raz pierwszy był tam, gdy jego mama była z nim w ciąży. Ha, ha zabawne, co?

Oczywiście Michałowi pozwoliliśmy iść pierwszemu nie tylko z powodu długości nóg, ale z nadzieją, że dozna jakiegoś olśnienia lub dopadnie go wena twórcza i ta wycieczka zaowocuje jakimś nowym tekstem. Po paru godzinach (były oczywiście przerwy na jedzenie jagód) dotarliśmy na szczyt. Warto było! Potem powoli podążaliśmy szlakiem w stronę Ustrzyk Górnych. Jackowi trochę dało popalić zejście (bo przecież lepiej wchodzić), zresztą wszyscy trochę odczuliśmy to w stawach nie tylko kolanowych. Przy ,,życiu” trzymało chłopaków to, że w Ustrzykach czeka na nich zimne piwo. A upał był nie do zniesienia. I tak się stało! Przed sklepem spożywczym w cieniu parasola popijaliśmy zimne piwko (oczywiście oprócz kierowcy). Mamy nadzieję, że ten wypad na Połoninę Caryńską na długo pozostanie w pamięci nam wszystkim, a zwłaszcza Jackowi, który, jak mówił był pod wielkim wrażeniem. Panowie do przyszłego roku.

3 komentarze do “Połonina Caryńska

  • Wycieczka była zacna, jagodowa, a i piwko po wszystkim smakowało jak ambrozja…Ja się piszę na repetę w przyszłym roku, a Wy…? 😉 Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • A Jackowi po 10 latach z rzędu spędzonych w Bieszczadach pozostaje tylko podziękować, że podczas tamtej wycieczki zainfekowali mnie pięknem tych gór.

    DZIĘKUJĘ KOCHANI MOI 🙂

    Odpowiedz

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.