Namiotowanie w Cieniu PRL-u
Namiotowanie i leżakowanie w przepięknej dolinie w Dołżycy zawsze było dla nas cudowne. Tym bardziej, że odpoczynek przydawał się po wieczorach spędzonych w knajpce „Ostatnia Deska Ratunku”.
Jednak odpoczynek wiąże się także z pewnym ryzykiem. Bacia mówiła: – Nie huśtaj się Zbysiu na hamaku w ten sposób, bo sobie krzywdę zrobisz”.
Finałem były obwiązane żebra damskimi rajtuzami (chyba nie myślicie, że ktoś miał w bandaż elastyczny), a o bólu przez dwa tygodnie pobytu nie wspomnę.
Oczywiście padało w Bieszczadach, jak to w Bieszczadach, ale zawsze się poradzi i na tę bolączkę.
Pobyt tegoroczny cudowny, jak zawsze, w „Cieniu PRL-u”, ale czas wracać do „betonów”. Jasło (Zajazd Pod Skałą), Wisła, Kielce i do zobaczenia w przyszłym roku.