Smerek 2010
W 2009 roku zaplanowaliśmy dłuższą wycieczkę po górkach bieszczadzkich. Niestety w okolicach Przełęczy Orłowicza zaczęło się chmurzyć i grzmieć. Pomyśleliśmy, że to nie dla nas, niech młodzież się babrze w błocie. Decyzja była szybka. Schodzimy Przełęczą Orłowicza do Wetliny. Może nam się uda uciec przed ulewnym deszczem i piorunami, może nie będziemy zjeżdżać na pupach po gliniastym podłożu w strugach deszczu. Wszystko okazało się jak najbardziej słuszne, choć nie uniknęliśmy wody z nieba. Dlatego też postanowienie było jedno. Musimy wrócić na Smerek. I tak się stało, chociaż dopiero rok później. Wrażenia niezapomniane, tym bardziej, że w czasie szczytowania dzwonił kolega z pracy, w sprawach kulinarnych. Niestety nie mogliśmy mu przekazać dokładnie przepisu na zupę soczewicową, gdyż byliśmy bardzo zasapani.
Parę słów o górce. Smerek jest przedłużeniem na zachód grzbietu Połoniny Wetlińskiej. Granicą jest przełęcz Mieczysława Orłowicza (1075 m n.p.m.), przez którą sąsiaduje on z Szarym Berdem (1108 m n.p.m. – najniższy wierzchołek Połoniny Wetlińskiej). Do wysokości 1050–1100 m n.p.m. stoki góry porośnięte są lasem, wyżej występuje połonina. Smerek ma dwa wierzchołki. Na południowym, udostępnionym dla turystów, znajduje się żelazny krzyż w miejscu, gdzie piorun zabił turystę, choć inne źródła podają, że krzyż stanął dla upamiętnienia 600-lecia Diecezji Przemyskiej. Wyższy, północny wierzchołek, oddalony o kilkadziesiąt metrów od południowego jest pod ochroną i został wyłączony z ruchu turystycznego w 1997 roku. Między innymi ze względu na występowanie tam trzech gatunków ptaków alpejskich (siwerniak, płochacz halny, nagórnik). Z przełęczy Orłowicza podejście na Smerek zajmuje około 30 minut. Popatrzcie na fotki, a przekonacie się, że warto poświęcić czas dla cudownej przyrody.