Majowy Majdan
Majowy pobyt w Biesach możemy ogólnie zaliczyć do udanych, jednak niskie temperatury zarówno w dzień, jak i w nocy, zmusiły nas do rozpalenia ognia w kominku. Po prostu wnętrze budynku jeszcze się nie zdążyło ogrzać od wiosennych promieni słońca i w nocy dokuczył nam chłód. Ale przeżyliśmy. Ciepło ognia pozwoliło nam zapomnieć o zimnie i chłodzie.
Poza tym spotkała nas niemiła ,,przygoda”. W pierwszą noc, zaraz po przyjeździe jakiś ,,s…syn” wybił nam szybę w samochodzie. Oby mu ręka uschła.
Zaplanowaliśmy sobie 1 maja udać się do ,,Siekierki” aby obejrzeć kolekcję starych wojskowych pojazdów, w nowo otwieranym „Garażu Siekierezady”. Ale niestety, dupa z wyjazdu. Całe dopołudnie spędziliśmy na sprzątaniu szkieł z wnętrza auta. Szyba, wiadomo, rozsypała się w drobiny wielkości ziarenek cukru. Potem trzeba było ,,zamontować szybę” zastępczą, by móc poruszać się po okolicy, no i jakoś przejechać te 300 km (jak się potem okazało w deszczu i śniegu), by dotrzeć do domu. Na miejscu okazało się, że są to najdroższe szyby w samochodach, tzw. ,,karoseryjne”.
We wtorek z wizytą przyjechali na Majdan Ela, Karina, Piotr i Marek. Pogadaliśmy trochę, aż wreszcie Piotr powiedział, że nam coś pokaże. Poszedł do auta i wyjął z niego gitarę. Ale nie taką zwykłą. Była to gitara, firmy Cole Clark, zrobiona w Australii, z drzewa, których gatunki tylko tam występują. Brzmi pięknie. Po prostu cacko! Pegaz był nią zachwycony. Miło było.
I to tyle, ostatni wpis na temat wiosennego pobytu.