Cerkiew w Komańczy i to by było na tyle
Ze łzami w oczach pakowaliśmy nasze rzeczy, szykując się do powrotu do domu. No cóż, życie… Był to jedyny, taki krótki nasz pobyt w Bieszczadach. Tylko 2 tygodnie. Ale czasem nie mamy wpływu na wiele rzeczy. Musimy się z nimi pogodzić, zaciskając zęby. Nie możemy zmienić tego, co nieuniknione.
Jak zawsze, żadnej rozmowy, aż do Komańczy. Tylko kilka łez spływających po policzkach. Po drodze jeszcze chwila przy cerkwi w Komańczy. Podyktowane chyba było to tym, aby jeszcze chwilę, moment, kilka minut pobyć tam, co kochamy od wielu, wielu lat – Bieszczady. Do zobaczenia w 2018 roku!