Majdan 2011
To kolejny wpis jeszcze z ubiegłego roku. Zarobieni jesteśmy tak, że nie ma czasu taczki załadować, dlatego tak się stało. Ale szybko naprawiamy to.
A na Majdanie, jak zawsze oj działo się, działo. Po pierwsze Europa i cywilizacja dotarła do sklepu (czytaj: TESCO). Zmienił się właściciel – nazwa teraz brzmi ,,U Dybasiów” i co za tym idzie, robiąc zakupy nie trzeba już mieć gotówki w kieszeni, bo można – uwaga – zapłacić KARTĄ. Oczywiście wartość zakupów musi przekroczyć 10 zł. Gdy idziemy na przykład kupić napój orzeźwiający (niskoprocentowy lub bezalkoholowy) lepiej mieć kilka złotych przy sobie. Asortyment w sklepie też o wiele bogatszy, niż poprzednio. Co jeszcze? Wydarzeniem lata ubiegłego roku był przejazd kolarzy – uczestników międzynarodowego wyścigu kolarskiego. I tu zdziwienie. Jak wiadomo, sieć dróg w Bieszczadach jest dość skromna – mała i duża pętla bieszczadzka, więc policja zablokowała kilkunastokilometrowy odcinek drogi, aby umożliwić przejazd kolarzom. Jak widać, kierowcy zostawiali swoje maszyny, gdzie tylko można było. Przejazd przez Majdan (chociaż jest rozjazd na Roztoki Górne) był zupełnie niemożliwy. No cóż, atrakcja jedyna w swoim rodzaju.
Poza tym na Majdanie, gdzie pomieszkujemy latem od jakiegoś czasu, w salonie odbywały się też próby muzyków i zespołów. Korzystali z tego miejsca uczestnicy Bies Czad Bluesa, a także Ci, którzy chcieli zagrać na jam session. Tak więc mimo, że turystów na nocleg nie było zbyt wielu (3 tygodnie mieszkaliśmy tam sami), atrakcji nie brakowało.
Na Majdanie, jak co roku, informacja dla zagubionych turystów (zwłaszcza tych, którzy kierują się jedynie GPS-em lub mapą, z której nie zawsze umieją korzystać), czynna prawie całodobowo – którędy do kolejki?, jak dojechać do MiniZoo?, nie wiecie czasem, gdzie są jeszcze wolne miejsca na nocleg? itd. itd. Tak więc wesoło, radośnie i ciekawie, jak zawsze na Majdanie.